Wykład z fizyki, czyli kulinarne show

Dodano 2010-10-18

W jaki sposób, będąc studentem, dostać 300 porcji sushi za darmo? To tylko jedna z wielu atrakcji, jakie spotykają uczestników kursu "Science and Cooking", który ostatnio bije rekordy popularności na Harvardzie.

Wykład z fizyki, czyli kulinarne show

Wykład z fizyki, czyli kulinarne show

Jeszcze rok temu, "topowy" był wykład "Justice", prowadzony przez Michaela Sandela. Kurs zelektryzował najpierw harvardzką społeczność, później internet i światowe media, w końcu trafił nawet na antenę japońskiej telewizji. Przede wszystkim z powodu zupełnie nietypowego, inspirującego podejścia do tematu i charyzmy prowadzącego.

Trudno jednak porównać z czymkolwiek, co znaliśmy do tej pory kurs "Nauka i Gotowanie: od Haute Cuisine do Materii Miękkiej" ("Science and Cooking: From Haute Cuisine to Soft Matter”), prowadzony przez profesora Gena Eda. Najbardziej oblegane zajęcia w tym semestrze na Harvardzie zapowiadają być może rewolucję w samym sposobie prowadzenia kursów akademickich.

Po pierwsze, łączą przewrotnie dwie z pozoru odległe dziedziny - fizykę i gotowanie. Po drugie, prowadzi je zupełnie bezprecedensowy team światowej klasy profesorów akademickich i... słynnych kucharzy. Po trzecie, wyniki eksperymentów naukowych, przeprowadzanych na zajęciach, to dania światowej kuchni - na co dzień serwowane w najdroższych restauracjach.

Ale nie tylko ekskluzywny, darmowy lunch przyciąga studentów na zajęcia. Formuła wykładu, jeśliby wydestylować z nich całą poważną wiedzę naukową, najbardziej przypomina współczesne telewizyjne show o gotowaniu. - To popkultura wkraczająca do uniwersyteckich auli. - mówi Christina M. Andujunar, jedna z pracowników Wydziału Inżynierii i Nauk Stosowanych (School of Engineering and Apllied Sciences), zaangażowana w przygotowanie kursu - Dziesięć, czy piętnaście lat temu, kiedy nikt nie znał tego typu programów, "Science of Cooking" nie wywoływałby takiego entuzjazmu.

Przygotowanie całego wykładu było bardzo skomplikowanym przedsięwzięciem. I to nie tylko ze względu wyzwanie, jakim było dla profesorów ułożenie nietypowego sylabusa. Zaangażowanie najsłynniejszych kucharzy, zorganizowanie im przylotów, odpowiednie przygotowanie sal do prowadzenia eksperymentów i, cóż, gotowania, czy wreszcie - pozyskanie sponsorów na ogromne ilości produktów światowej klasy. To wszystko wymagało wysiłków całego sztabu pracowników Harvardu. Bo zajęcia wymagają również bezprecedensowego budżetu, na honoraria dla mistrzów kuchni i pokrycie wszystkich wydatków związanych z produktami. I tutaj Harvard zaskakuje nas znowu. Bo, jakkolwiek badania naukowe finansowane z grantów prywatnych firm raczej nikogo nie dziwią, to na pewno pierwszy w historii kurs akademicki, sponsorowany przez korporacje. Na zajęciach eksponowane są więc loga takich firm, jak Whole Foods - dostarczającej składniki potraw do "eksperymentów". Jak również producenta batoników Mars - ten zgodził się się sponsorować wykłady ze względu na osobę Enrica Rovira, słynnego hiszpańskiego "chocolatiera", który też występuje w "akademickim show".

Podziel się artykułem w swoim ulubionym serwisie: facebook blip śledzik wykop

Brak komentarzy